Wybierz wersję:
39,90 zł
Tak się zaczyna Armia cesarza II...Trzy lata po cesarskiej kampanii przeciwko Grestończykom, prowincja Irylia…
— Witaj, panie — tymi słowami przywitał cię stary skryba.
— Witaj, przyjacielu — odpowiedziałeś z uśmiechem, patrząc na swoje włości. Rozmowa odbywała się przy wielkim oknie, z którego rozpościerał się widok na żyzne pola. — Jak się sprawy mają?
— Spichlerze są pełne, panie, skarbiec zasobny w złoto, dzięki mytu pobieranemu z mithrylowego szlaku, wieśniacy szczęśliwi, armia liczna i dobrze wyszkolona. Twierdze wymagają
drobnych napraw. Nasi sąsiedzi z Issos i Ilendril są do nas przyjaźnie nastawieni. Tak więc wszystko pod kontrolą, panie.
Jeszcze szerszy uśmiech pojawił się na twojej twarzy. Przypomniałeś sobie bowiem szkolenie z Elrysem, podróż do gór Dunderhawk, Labirynt Elhali, wygrane i przegrane bitwy, rozmowy z Mistrzem Nistrethem. Wszystkie te zdarzenia prowadziły cię właśnie do tego miejsca. Do zostania władcą Irylii, która pod twoimi rządami stała się najzasobniejszą prowincją cesarstwa.
Czy odbyłeś już szkolenie razem z dowódcą armii? Jeśli nie, nic straconego - Twoja szansa jest tu i teraz.
“Armia cesarza poruszała tematykę emocji w inwestowaniu. Natomiast Armia Cesarza II skupia się na aspekcie budowania biznesu. Wspólnie z Elrysem zrobisz pierwszy krok, będziesz stawiał czoła początkowym porażkom, znosił wszelkie trudy, na jakie wystawi cię los, będziesz walczył z wątpliwościami, będziesz radził sobie z licznymi przeszkodami na twojej drodze, a wszystko po to, aby ostatecznie zwyciężyć! Życzę miłej i owocnej lektury tomu drugiego".„Daniel Wilczek
“Rozpocząłem lekturę z pewnym dystansem do tematu - książka o grze na giełdzie i forexie, a opisująca przygody rekruta jakiejś fantastycznej armii wyimaginowanego cesarstwa. Pierwsze, co mnie zaciekawiło i wciągnęło, to przedstawienie głównego bohatera w pierwszej osobie. Poznajemy wyżej wspomniany świat własnymi oczyma, a ściślej - własnymi emocjami. Teraz, po lekturze, zdaję sobie sprawę z własnych emocji i na każdą z nich posiadam odpowiednią "ilustrację" sceną z "Armii cesarza". Ułatwia to w ewidentny sposób zapanowanie nad nią. Polecam lekturę każdemu - nie tylko dla aktywnych na giełdzie czy forexie!„Tomasz Matuszak, hrBlack
“Lepszej książki o finansach i rynku walutowym nie czytałem w życiu! Rewelacja, rewelacja i jeszcze raz rewelacja, świetny pomysł, świetna fabuła, świetne nawiązanie i świetne skojarzenia czytającego w trakcie lektury! Książka o numerze 5 na liście najważniejszych książek mojego życia zmieniających wszystko... a przeczytałem już 140 podobnych publikacji!! Naprawdę bardzo wartościowa publikacja! Pozwala zrozumieć rynek walutowy i nie tylko.„Dariusz Kanty, rentier
“Bardzo ciekawa pozycja, inspiruje, ale przede wszystkim zawiera mnóstwo praktycznych wskazówek, które w moim przypadku już przynoszą pozytywny efekt.„Adam, nauczyciel/trener
“Najbardziej cieszy mnie, że ta książka łączy duchowość ze światem materialnym i pokazuje zależności pomiędzy nimi obojga.„Zenon Skorupski, księgowy
“Książka ciekawa i prosto napisana. Uczy bardzo ważnych wartości nie tylko przydatnych w świecie biznesu. Teraz czytają ją moi synowie w wieku 14 i 10 lat. Ponieważ uważam że przydadzą im sie takie wzorce. Polecam wszystkim, którzy szukają solidnych podstaw do opierania się w życiu.„Beata Dumas, właściciel firmy
Chcesz odkryć swój potencjał, bo wiesz, że go masz. Nie wiesz jednak, jak zacząć: inwestować, zarządzać pieniędzmi, założyć biznes. Albo potrzebujesz potwierdzenia swoich zamierzeń. A najlepiej przy tym wszystkim połączyć przyjemne z pożytecznym. I tutaj z pomocą przychodzi ON, Daniel Wilczek:
Daniel Wilczek - autor trzech książek: Finansowy geniusz, Armia cesarza oraz Finansowa twierdza.
Jak mawia:
"Książki są zwierciadłem duszy i najlepiej to widać na przykładzie Armii Cesarza, bo od poziomu rozwoju mentalnego i dojrzałości czytelnika zależy to, jaką wiedzę wyciągnie i czy odkryje wszystkie zawarte w niej wskazówki".
Jest wieloletnim inwestorem giełdowym, który stosuje w praktyce zasady prawdziwej wartości Benjamina Grahama oraz Warrena Buffetta. Jest także traderem, który na rynkach kontraktów terminowych zjadł już zęby. Ma na swoim koncie zarówno spektakularne zyski, jak i kolosalne straty. Zarządzał już pozycją wartą 54 loty, czyli 5 400 000 euro, czyli w przeliczeniu około 23 miliony złotych. Ten młody człowiek przez ostatnie dwa lata z rzędu przekraczał barierę 1 miliona złotych obrotu podczas swoich operacji finansowych. Dzięki zdobytemu doświadczeniu, o emocjach w inwestowaniu wie bardzo dużo (bo czy można wiedzieć wszystko?). Do dziś dalej wykorzystuje zdobyte doświadczenie i wiedzę. A także dzieli się nią w swoich książkach. Jest również biznesmenem. Prezesem Krajowego Rejestru Jakości.
Prywatnie jest indywidualistą. Jego oryginalne, momentami kontrowersyjne podejście, to powiew świeżości. Jest nonkonformistą. Obala mity i poszukuje prawdy. Szuka, odkrywa, analizuje i myśli. Przede wszystkim myśli. Propagator aktywnego stylu życia, osiągania swoich celów. Nawołuje do wzięcia odpowiedzialności za siebie i swoje życie, samodzielności oraz zaradności życiowej. Uczy, jak wyciągać z życia maksimum i odkryć potencjał, jaki w Tobie tkwi!
A wszystko w formie, która sprawi, że nie będziesz mógł się od książki oderwać. Oto próbka:
Wraz z Mistrzem skierowaliście swe kroki w kierunku stoczni.
— Dobrze, mój przyjacielu, a teraz zapraszam cię do naszej stoczni. Prace idą pełną parą, już niebawem będziemy w pełni gotowi do wyprawy — razem z Nistrethem skierowaliście się w dół uliczki, gdzie znajdowało się wejście do portowej stoczni.
Wszedłeś do wielkiego budynku zaraz za swoim mentorem. Twoim oczom ukazała się wielka hala. Wszystko było doskonale zorganizowane. To tutaj powstawały wasze przyszłe galeony. Gdy sprawdziłeś, że wszystko idzie zgodnie z planem, powiedziałeś Nistrethowi, że masz zamiar odwiedzić jeszcze Edgera. Okazało się, że Mistrz chętnie wybierze się razem z tobą. Skierowaliście się więc do wielkiego magazynu, który znajdował się blisko portu. Gdy doszliście na miejsce, zobaczyłeś okazały budynek, wysoki na jakieś dziesięć, a szeroki na
co najmniej trzydzieści metrów. Już sam wygląd zewnętrzny tego budynku wskazywał, iż jego zarządca jest niezwykle skrupulatny i zwraca uwagę na wszelkie szczegóły, które normalnie umykają naszej uwadze.
Wybrukowana ścieżka, która prowadziła od drogi głównej do magazynu, była szeroka tylko na tyle, aby jednocześnie mogły mijać się dwie osoby. Nie węższa, żeby nie tworzyć tłoku, i nie szersza, by nie marnować kamieni.
Weszliście do środka. Ludzie pracowali niczym mrówki. Każdy wiedział, czym ma się zająć, nikt nikomu nie przeszkadzał, nikt niepotrzebnie nie marnował czasu, każdy skupiał się na swojej pracy. Ścieżki, którymi poruszali się pracownicy, były wąskie, tak aby można było po prostu przedostać się do danej części
magazynu, a jednocześnie nie było ciasno, co powodowałoby z kolei utratę cennego czasu, który byłby marnowany na czekanie.
Pracownicy poruszali się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Rozpoczynali od wejścia lewym skrzydłem wielkich wrót, następnie kierowali się ścieżką wzdłuż rzędów skrzyń, których kategorie były rozdzielone liną. I tak szli wraz ze swoją skrzynią, aż docierali do odpowiedniej kategorii. Odkładali swoją skrzynię równiutko na poprzednią lub obok, jeśli nie było już miejsca wzwyż, i uwaga — nie zawracali tak po prostu do wyjścia, tylko kierowali się dalej ścieżką, aż ta w końcu doprowadzała ich do prawego skrzydła wrót. W środku panował
niezwykły porządek. Skrzynie ułożone były równo obok siebie tak, aby nie marnować ani skrawka powierzchni magazynowej.
Każda miała w prawym górnym rogu przyklejoną kartę z czytelną nazwą towaru, który zawierała, aby bez problemu i przede wszystkim szybko można było ją zidentyfikować. To się nazywa organizacja pracy! Gdy tak przechadzaliście się wzdłuż jednej z wyznaczonych ścieżek, nawet nie zauważyłeś, że jednym z ludzi, którzy ustawiali skrzynie, był poszukiwany przez was Edger. Gdy go minęliście, wasz przyjaciel wstał, szybko was
dogonił, położył wam ręce na ramionach i zawołał wesoło, próbując przekrzyczeć harmider panujący wewnątrz:
— Witajcie! Jak to miło was znowu widzieć!
Obróciliście się zaskoczeni przeoczeniem po drodze swego przyjaciela.
— Edgerze, spodziewałem się zastać cię przy pracy gdzieś przy jakimś stoliku we własnym pokoju, a nie tutaj w samym centrum — odpowiedziałeś pogodnie.
— Muszę przyznać, przyjacielu, że zawsze podobała mi się twoja pracowitość, twoi podwładni muszą być zachwyceni, mając takiego zarządcę! — dodał z podziwem Nistreth.
— Och, dziękuję wam, moi drodzy. Po prostu lubię dobrze wywiązywać się z pracy dla naszego Cesarza. A dzięki temu, że tu jestem, mogę nadzorować wszelkie prace, pilnować porządku i służyć radą lub wszelką inną pomocą moim pracownikom. Uwielbiam, gdy wszystko działa jak w zegarku — Edger z podekscytowaniem zaczął zacierać ręce — ale moi drodzy, nie będziemy się tutaj nawzajem przekrzykiwać, bo niedługo
ogłuchniemy do reszty. Proszę, pozwólcie za mną — zaopatrzeniowiec zaczął was prowadzić do swojego pokoju.
W drodze myślałeś o tym, jak to dobrze, że są tacy ludzie jak Edger, którym można powierzyć całą pracę i nie martwić się o jej nadzorowanie, ponieważ potrafią tak sprawnie zająć się organizacją zleconego zadania, które z twojego punktu widzenia wydaje się niezbyt interesujące. Gdy już zajęliście miejsca przy stoliku, Edger spytał radośnie:
— To panowie, zgodnie z naszym zwyczajem, po kufelku trunku mojej własnej roboty?
— Przyjacielu, tobie nigdy nie odmówimy! — odparłeś i cała wasza trójka zaczęła się wesoło śmiać. W końcu, gdy wszyscy siedzieliście wygodnie na kuferkach z pełnymi kufelkami w rękach, Nistreth przeszedł do meritum sprawy, która was tutaj sprowadziła:
— Edgerze przyjemnie było pokazać naszemu władcy Irylii twoją niezwykle sprawną organizację pracy w magazynie, co już nieraz miałem okazję podziwiać, ale jak wiemy, czeka nas niedługo wojna i twoje zadanie zgromadzenia zapasów jest dla nas ogromnie ważne. Wiem także, że z powodu suszy mogłeś mieć kłopoty z dostawą pewnych surowców. Czy udało ci się w większości zgromadzić to, co jest nam tak niezmiernie potrzebne? — spytał Mistrz z nieskrywanym niepokojem w głosie.
— Mistrzu, masz rację, susza to nasze przekleństwo, zwłaszcza teraz, ale nie mogłem w takim wypadku załamywać rąk. Z tych naszych tegorocznych zbiorów nie byłbym w stanie zaopatrzyć nawet połowy naszej armii, nie wspominając o tym, że i my, którzy tutaj pozostaniemy, musielibyśmy również coś jeść.
Z tego powodu przeliczyłem, jak dużą ilością towarów niekoniecznie nam niezbędnych dysponujemy i okazało się, że jest tego kilkaset ton. Wysłałem więc moich posłańców, aby odwiedzili okoliczne prowincje i sprawdzili, czego im potrzeba oraz czy w drodze barteru byliby gotowi wymienić się z nami na to, co nam jest bardzo potrzebne. Na szczęście prowincje daleko na północ od naszego cesarstwa nie ucierpiały przez susze tak, jak
nasze ziemie. Do tego chętnie chcieli kupić to, co mieliśmy do zbycia. Wymiana doszła do skutku. Następnie kraje na Dalekim Wschodzie. W tych krainach susza dała o sobie znać, jednak nie było to problemem dla tamtejszej ludności, ponieważ mieli zachowane spore nadwyżki z poprzednich zbiorów i handlu przed okresem suszy. Można powiedzieć, że przypadkiem przygotowali się na nią. A gdy nasz posłaniec oznajmił, że szykujemy się na wojnę z Perkelami, ich władca, który miał osobisty zatarg z tym ludem, wydał rozkaz, aby sprzedać tyle potrzebnych nam towarów, ile tylko mogą bez uszczerbku dla jego ludu.
Moi posłańcy odwiedzili także prowincje na zachodnim wybrzeżu. Tam mieli dużo towarów przez nas pożądanych, jednak nie potrzebowali tych, które my moglibyśmy oddać w zamian za np. potrzebne nam zboże. Jednak po dłuższej rozmowie okazało się, że mogą nam jakoś pomóc, bo mają dobrą flotę handlową
i sprzedają swoje towary krajom, do których nam jest za daleko, żeby handel z nimi był opłacalny. Tak więc rozpoczęliśmy współpracę. Zgodzili się wydać nam potrzebne towary, jeszcze zanim spieniężą te otrzymane od nas. I w ten oto sposób wyeliminowałem problem suszy — Edger z dumą założył ręce.
Razem z Nistrethem nie mogliście wyjść z podziwu dla geniuszu tego pozornie prostego, niewielkiego człowieczka.
— Edgerze, spisałeś się na medal! Czyli, jak dobrze rozumiem, dostawy w pełni wystarczą na wyżywienie naszej armii oraz dla ludności? — chciałeś się upewnić.
— W zupełności! Czekamy jeszcze na dwa tabory z mięsem i rybami. Ale całą resztę możemy już dziś zacząć znosić do ładowni statków — odpowiedział dumnie Edger.
Nistreth spojrzał za okno i po wysokości słońca nad horyzontem uznał, że jest już południe, a wiedział, że obowiązki w porcie go wzywają, dlatego też stwierdził:
— Edgerze, na nas już pora. Bardzo, ale to bardzo dziękujemy ci za to wszystko, co robisz dla naszego cesarstwa.
— Mistrzu, bardzo dziękuję, ale muszę dodać, że nie byłoby to możliwe, gdybym nie miał tak dobrych, bystrych i zaufanych ludzi. Organizacja i nadzorowanie ich pracy to dla mnie prawdziwa przyjemność — odpowiedział zaopatrzeniowiec.
Nistreth obrócił się w twoją stronę i głośno powiedział do ciebie, choć było to skierowane do całej waszej trójki:
— Geniusz! Mówiłem ci, że to jest prawdziwy geniusz i do tego jaki skromny!
Śmiejąc się, zaczęliście pomału kierować się w stronę wyjścia. Gdy byliście już na zewnątrz, Edger pomachał wam jeszcze i zaraz zniknął w magazynie.
Zobacz, co o naszych produktach mówią inni
Bardzo dobra pozycja i z przyjemnością się ją czyta 😊
Joanna Piekaruś, Właścicielfirmy
Książka w genialny sposób przedstawia na co należy zwrócić uwagę, aby nasza sytuacja finansowa uległa poprawie. Cała wiedza podana w bardzo przystępnej formie.
Piotr, student
Kontynuacja opowiadająca o dalszych naszego bohatera. Świetnie przedstawia zachowania ludzi oraz ich emocje w różnych sytuacjach, świetna analogia dla życia codziennego. Książka jest bardzo inspirująca
Mateusz Kosmaczewski, sportowiec
Bardzo ciekawa książka, świetnie ukazuje emocje, które można również przełożyć na życie
Lidia Kula, pracownik